Z
każdym dniem, gdzie coraz bliżej święta uświadamiam sobie bardziej i bardziej w
jak zakłamanym świecie żyje. Umacniam w sobie przekonanie, że to co robię, i to
jaka jestem ma duży związek z tym, jak zostałam wychowana. Nie wierzę
w miłość, bo ta nie istnieje. A może jednak? nie wiem, nie dostąpiłam póki co
tego zaszczytu, jak się przekonam, dam znać.
Dzisiaj jestem realistką,
chociaż rozpromieniona twarz G. przy Łukaszu, pokazały mi, że może jednak warto
walczyć o 'coś', w co w sumie nie wierzę.
Życie przemija, z każdym
dniem człowiek jest coraz bliżej śmierci, a to co dzieje się w chwili obecnej,
za moment będzie tylko wspomnieniem. To jest brutalne. Dlaczego? bo co, bo
'człowiek' i 'ta co daje życie' sięgnęli po 'malum', czyli coś zakazanego.
to głupie, ale z drugiej strony, jak nie oni to znalazłby się ktoś inny.
Cholernie boję się świąt,
nie mam pojęcia dlaczego, ale strasznie się boję. Przerażają mnie.
Dzisiaj wracając do domu
doszłam do wniosku, że jednak lubię zimę. Może nie w zupełności, ale jednak.
Lubię mróz, lubię prószący, podświetlany śnieg, lubię wieczory, gdzie
świecą się tylko latarnie i ozdoby dookoła, lubię zimowe wystawy. Sporo tego,
jakby nie patrzył.
Gdyby się tak dokładniej
przyjrzeć, zima ma więcej zalet, niż lato. jest taką bardziej indywidualistką, podobnie jak ja.
Czytam pewną książkę, i zaczynam coraz bardziej odnajdywać w niej siebie. Dzięki temu, jestem już prawie pewna, co chcę robić w życiu. We mnie zawsze jest garstka tej niepewności i tak chyba zostanie..
Ale w końcu będę musiała się na coś zdecydować. Na ekonomika predyspozycji raczej nie mam (co ja tu kurwa robię?!), a jakiś pomysł na życie przecież muszę mieć.
Posprzątałam u babci, usiadłam i zaczęłam się zastanawiać nad wszystkim. Im byłam mniejsza, tym to wszystko było takie.. prostsze.
Wszyscy pracowali w kuchni, a ja beztrosko siedziałam grzejąc swoje zmarznięte łapki przy kominku. Pamiętam, że zawsze otaczały mnie zapachy dochodzące z kuchni, i nigdy nie mogłam doczekać się Wigilii.
Pamiętam, jak wujek tradycyjnie zamykał drzwi na klucz, w obawie przed kolędnikami, i to jak moim jedynym obowiązkiem było powierzchowne sprzątnięcie domu w dzień przed Wigilią, a w dzień święta rozłożenie sztućców na stole.
Zaczyna mnie przerażać mój charakter. Wiem, że ludzie mnie lubią itd, ale wiem też, że nie odnajduję się w świecie i kolejne święta spędzę nie mając komu życzyć szczerych 'Wesołych Świąt'.
W tym roku obwieściłam, że cały opłatek zjem sama, bo coroczne nonsensowne składanie sobie tych samych, oklepanych życzeń zaczyna mnie nudzić. A słuchanie co roku tego samego, czegoś co się nie spełni mam głęboko w poważaniu.
Mam swoje życzenia-dwa, może trzy. To wszystko, jak one się spełnią, będę wniebowzięta.
Muszę po świętach zamówić te kolczyki i rozpychacz, bo jak się za to nie zabiorę teraz, to ponownym, najbliższym terminem będzie kwiecień, albo i czerwiec.
Masakra w USA, ja pierdole.. Co ci ludzie mają w baniach? Dlaczego niszczą małe, niewinne istotki, a wraz z nimi ich rodziny, rodziny które je naprawdę kochają. Psychoza >.<
jest wifi, jest moc. mam neta, mam android market, yo!
Nieodparte
łaknienie Twoich warg i poczucie smaku Twoich ust, który zmiesza się z moją
malinową pomadką otulającą lekko spierzchniętą skórę pozwalając jej na
regenerację. Chęć odczytywania Twoich myśli i emocji poprzez wpatrywanie się w
Twoje źrenice nie spuszczając z Ciebie wzroku, karmienie się Twoim widokiem,
widokiem Twojego uśmiechu, ruchem ciała, najmniejszym drgnieniem dłoni,
mrugnięciem powiek, każdym branym przez Ciebie haustem powietrza.
Nieprzerywalne pragnienie skrycia mojego drobnego ciała w Twoich ramionach i
chęć odkrycia uczucia bezpieczeństwa znalezionego u boku mężczyzny, który wiem,
że jest w stanie zastąpić mi powietrze. Pozwól, by Twoje perfumy wżarte w nici
materiału przesiąknęły moją skórę. Spleć swoje palce z moją dłonią i nie puszczaj
jej, nie pozwól mi się ponownie zgubić, zatracić siebie i stracić z linii
wzroku Ciebie. Pozwól mi na to wszystko. Wiem, oczekuję wiele. Ale mam tylko
jedno marzenie, tylko to. Być blisko nieba, blisko Ciebie.