środa, 19 grudnia 2012

likeUso!


W kościele okej, odpust zupełny mam, więc czekam na pierwszą gwiazdkę. ; )
ogólnie spotkałam w kościele przemiłego Pana, i jakoś mi się tak fajnie zrobiło ;3
ogólnie tam zawsze panuje taka miła i ciepła atmosfera, prawie jak w domu. zwariowałam? nic z tych rzeczy ;]
zaczynam się bać o bliskie mi osoby, to już trzeci raz w tym miesiącu.. w sumie każda z osób sama jest sobie winna, ale czyżby fatum? tfu, tfu.
lepiej, żeby nie.
boję się, żeby coś nie poszło nie tak, żeby wszystko się układało..
i muszę zrobić się bardziej agresywna i pyskata. mam po dziurki w nosie zachowania kolegi, który swoją dziecinnością pogrąża się z każdym dniem coraz bardziej. nie umiem mu odpyskować, bo.. no właśnie. bo nie chcę go zranić.
to niby dobrze, ale z drugiej strony nie obraziłabym się, gdybym umiała się porządnie odszczekiwać, albo wgle nie rzucać w oczy.
dwulicowcy, wygińcie. w sumie ja też musiałabym wyginąć, ale chodzi mi o ten drugi rodzaj dwulicowców ; o
bo co, bo nie chcę być z P. to już muszę gryźć się z A.? ale w sumie nie mój wybór tylko ich ;]
nie wiem tylko, dlaczego zawsze trafiam na ludzi tego pokroju. przecież na świecie jest wielu spokojnych facetów, bez jakichkolwiek schiz itd..
hmm. a może to przez mój charakter? nie wiem, wiem, że definitywnie muszę go zmienić. nie wiem jak i nie wiem na jaki, ale zmienić. chociaż zmienić to złe słowo, może raczej ukształtować ;]

niektórzy zastanawiają się czemu ludzie decydują się na związki na odległość. nie dlatego, że nie potrafią mieć kogoś przy sobie, ale dlatego że znajdują swoją połówkę w taki a nie inny sposób. wspólne rozmowy prowadzą do wielu rzeczy. czasem okazuje się, że uzależniamy się od drugiej osoby, z którą nawet nie mamy kontaktu fizycznego przez zwykły uścisk. moim zdaniem prawda jest taka, że nie tylko miłość, którą mamy przy sobie daje nam szczęście. a może ten mały ktoś będzie kimś wiernym, kto nie skrzywdzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz