poniedziałek, 1 października 2012

guess hope.


Na wycieczkę mogę jechać. Prowiant na drogę kupiony, wycieczka opłacona, zgoda jest : D
Brechałam, jak okazało się, że ekonomiczka znowu zapomniała o sprawdzianie, który tak rzewnie zapowiadała :D  chyba musi zacząć łykać PamiKon czy coś  : D
Sprawdzian z polaka, o który się wgle nie bałam okazał się katastrofą. Może 3 będzie, cudem, ale będzie.
No i niemiec na koniec nie był taki zły. Napisałam sprawdzian i nawet pani się zdziwiła, że tak szybko mi poszedł. Ma się to we krwi : D Miejmy nadzieję, że nie wyjdzie z tego kolejna jedyneczka do kolekcji.
Potem pisaliśmy dialog o restauracji w parach. Pani wymyśliła, że będą pary mieszane, chłopak – dziewczyna. No i byłyby gdyby moja para nie zaczęła świrować : D
Ale niech zna moje dobre serce, nie wykreśliłam go jako współtwórce, nawet mimo tego wycia z kumplem przez pół lekcji : D
Jestem ciekawa jak pani to wytrzymuje haha ; p
Kurcze zaczynam się bać zapędów pewnej koleżanki. Nie wiem czy sposób, w jaki się do mnie odnosi jest TYLKO czystko koleżeński.. tym bardziej, że po szkole chodziły różne ploty na pewien temat z nią związany. Mam nadzieję, że za miesiąc nie wyskoczy mi z bukietem kwiatów i pierścionkiem zaręczynowym.
Chociaż gdyby to był chłopak, to nie powiem, brałabym : D
Najlepszy niemiecki. Siedzimy na parapecie igadamy z koleżanką:
‘-tyy, patrz kto tam idzie! : ) –Dal..dam.. Dawid, Damian? Jak on się nazywa? – No Damian. Ty ale niezła dupa z niego : D – noo, dupa dobra, ale niski. – ee tam, mojego wzrostu jest, to nie taki niski. – ta chyba jak sobie włosy na żel postawi : D – e tam, czepiasz się. nie wiem jak ty, ale ja brałabym : D – no ja też : D’
Pewnie tak, gdyby nie mały szczegół.. ale nie powiem, dupa z niego dobra, z jego kolegi zresztą też : D
Tylko problem w tym, ze przez szyderczy śmiech koleżanki, mają nas za jebnięte. Trudno. Jednego znam z widzenia, i sądzę, że on mnie tez kojarzy. W jego ekipie chyba też nie cieszę się dobrą opinią, peszek : D
W sumie, to spaliłam się przy większości z jego kumpli, przynajmniej przy Łukaszu. Bo Marcin i jego za ciasne spodnie, to już przesada, musiałam xD
Przekłułam sobie tą chrząstkę i chciałam zmienić kolczyka na labreta, bo lobe jeszcze nie zamówiłam. I kurde nie wszedł mi + rozjebałam sobie dziurkę. Ale starego kolczyka włożyłam z powrotem.
Może nie wszedł, bo mam 1.2, a labret jest na 1.6? W piątek spróbuję jeszcze raz. W końcu musi się udać : D
Kurcze, boję się tej wycieczki jak cholera. Nie wiem co zrobić, chyba pójdę za radą Sylwka :D :*
Lubię takie realistyczne myślenie ; p i zrobię to co powinnam. Mam nadzieję.

może jeszcze znajdą drogę do wspólnej przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz