rachunkowość mnie wczoraj dobiła, nie będę księgową. za żaden chuj. idę w całkiem inną stronę niż powinnam. adwokat, albo behawiorysta zwierząt-to jest to co chcę robić!
do domu wróciłam taka wkurwiona, że jeszcze trochę i zaczęłabym kląć na wszystko co stanęło na mojej drodze.
na szczęście się potem uspokoiłam, bo prawo na mnie czekało i nie miałam za bardzo czasu na rozmyślanie nad pokurwionym całogodzinnym sprawdzianem.
pojechałam więc sobie na działeczkę, i tam w spokoju z najlepszą muzyką na świecie, jaką jest rap nauczyłam się prawie całego działu. umiałabym wszystko, ale zrobiło się zimno i ciemno i trzeba było zwijać się do domu.
na historię nic nie umiem, dam deskę i oddam zeszyt, zawsze to kolejna ocenka.
dzisiaj też bym się pouczyła prawa, bo to na szczęście dopiero jutro, ale przychodzi M. i musimy przygotować się do czytania w kościele :)
zawsze chciałam stanąć z tamtej strony ołtarza <3 nareszcie moje marzenie się spełni! :)
no i spadam, bo już 2o po, a ja dalej siedzę tak jak wstałam :)
oby dzisiaj było lepiej niż wczoraj, w sumie wczorajszy dzień zepsuł się dopiero pod koniec, bo 5 z matmy i 4 z historii humoru mi raczej nie zepsuły. byleby napisać dobrze angola a reszta mi wisi. czasy umiem, reported speech i te śmieszne wyrazy zastępcze też. słówek z działów nie umiem, ale od czego mam telefon? :)
przecież w oczach widać kłamstwa nawet jeśli ćwiczysz wzrok przed lustrem to musisz umieć ukrywać emocje.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz