wtorek, 10 września 2013

I want it!


boli mnie mój wygląd, muszę coś naprawić. coś w sobie. dziwnie to brzmi, ale tak faktycznie jest. poprawić swój charakter i naprawić sylwetkę. gdzie moja motywacja? no kurde, nie wiem. niemiecki mnie wczoraj wykończył, miałam się zmierzyć, ale jak zawsze zabrakło czasu.. szukanie wymówek? nie tędy droga, wiem. Ewka mnie cały czas motywuje do działania, a Skalpel na tablecie dosłownie błaga, żebym się nim zajęła.
tylko skąd na to wszystko wziąć czas? przychodzę ze szkoły, obiad i biorę się za lekcje. jak odrywam się od książek jest już ósma. wczoraj jebanych informacji na wos szukałam 3 godziny. w efekcie wzięłam z każdej po 3 zdania i tyle. mam nadzieję, że mnie nie zapyta dzisiaj, może odwlekę do następnego tygodnia. wtedy zacznę zbierać te cholerne informacje przez cały tydzień, po jednej-dwóch.
niemiecki mnie wykończy.. jaki jest sens zaczynania ksiażki od połowy, kiedy nie mamy bladego pojęcia co które zdanie oznacza, bo było wcześniej ale go nie przerobiliśmy. bo już 3 klasa, to i podręczniki muszą być z trzeciej. pominę fakt, że najtańszy na allegro kosztuje 60 zł.. co to było dla nas. szkoła powinna dawać obowiązkowe wyprawki dla każdego ucznia, połowa z nas skrobie na połowinki, bo już jest spłukana. masakra, jeszcze szkoła na dobre się nie zaczęła, a już same problemy są.. co do połowinek też już sama zgłupiałam..
no a wracając do mojej idealnej i wymarzonej sylwetki, która tylko czeka by się za nią wziąć, muszę się zmierzyć. ale żeby to zrobić muszę poczytać gdzie i jak, żeby siebie potem nie oszukać. jak się zmierzę, wtedy wystartuję z ćwiczeniami. ale kiedy to nastąpi? to jest kwestia świadomości tego, że jak już wezmę centymetr, to wszystko się zacznie. bez względu na to czy będę miała czas, czy nie. i nie będzie żadnej wymówki. chociaż z drugiej strony wiem, że im dłużej zwlekam, tym później zobaczę efekty swojej pracy. jeszcze trochę i się zbiorę, ale przedtem muszę ustalić stałą godzinę na ćwiczenia, rozkład ćwiczeń i poczytać na ich temat trochę. podobno ludzie są z nich zadowoleni, zobaczymy :) jestem w trakcie ściągania muzyki niezbędnej mi do ćwiczeń. Simple Plan to jest to, mmm <3
wczoraj mnie trochę podłamało. kurcze, życie jest niesprawiedliwe. są ludzie, którzy mają ciężko i to im ciągle spadają kłody pod nogi.. tak strasznie mi przykro, a było jeszcze bardziej, kiedy uświadomiłam sobie relacje łączące ich wszystkich. dobrze, że mają siebie i mogą się wspierać, chociaż wolałabym być tam i cierpieć razem z nimi. 
przy okazji 'pięknej' pogody zachłanne choróbsko próbuje mnie doścignąć, ale uciekam od niego jak tylko mogę i bronię się rutinoscorbinem :) nie dam się, udowodnię mamie, że ja nie choruję w zimę! :D chciała zrobić jakiś syrop z bzu, który smakuje jak porzeczka, ale powiedziałam, że nie chcę, bo nie choruję ;p zobaczymy, czy to się sprawdzi :D
już 07:07 ;o muszę się za siebie wziąć, bo dzisiaj lecę pod biedrę i muszę być punktualnie. a jestem jeszcze taka nieogarnięta :D kawa na szczęście mnie trochę obudziła, a zapach orzechów ciągle krąży po moim pokoju <3

Miłość? żeby ją doświadczyć nie można szukać ideału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz