dzień dobry! :*
dzień zaczął mi się pięknie, dokładnie o 4.21. nie ma to jak konkretna ulewa <3
potem chyba zasnęłam znowu, bo miałam w planach pójście do kościoła, ale coś mi nie wyszło.. potem przez myśl przerzuciło mi się, że może uda mi się pójść wieczorkiem. jak to jednak bywa z czasem, zapierdalał tak szybko, że zanim się obejrzałam była 18.1o, co było jednoznaczne z moimi planami ;)
cały dzień na wsi, ooo tak <3 było zajebiście. potrzebowałam takiego odizolowania, dwugodzinnego spaceru po polach, wpierdalania czyichś truskawek i tych manewrów między łanami zboża, a pajęczynami :D
po powrocie wzięłam się za schabowe, potem mama wkroczyła do akcji i po godzinie obiadzik był gotowy ;)
nawpierdalałam się jak zwykle, a co tam.. ćwiczenia nie uciekną haha. potem byłam taka pełna, że można było mnie turlać :D dobrze, że nie było młodego, bo coś czuję, że okazji by nie przepuścił ;p taki błooogi spokój, że to jest niemożliwe ;)
więc wyciągnęłam sobie kocyk, podusię i podreptałam na świeżutką trawkę sobie poleżeć ;) podobno się opaliłam, ale nie wiem, nie widziałam :D
i uwaga: pierwszy raz w życiu opalił mi się brzuch! ;o zajebiste uczucie ;)
potem poszłam do cioci w odwiedziny, pobiegałam trochę za spasionym labkiem :* :D
wróciłam do babci i poszłam poszukać małych sierściuszków na sianie ;) nieważne, że od pająków odganiałam się szczotką :D
rozwaliłam sobie nogę gumowymi butami, spoko. zdolna ja ;)
leżałam sobie na tym kocyku i myślałam jakie to życie pokurwione jest.
jest okej, wszystko się układa, a w takich sytuacjach Weronika lubi szukać dziury w całym i na siłę się czymś martwić, a co tam! w sumie to nic nie spędza mi snu z powiek czy coś, ale jednak pewna sprawa nie daje mi spokoju..
'I think I like u too much'.. jeszcze pewnie się o tym rozpiszę, ale nie teraz. kiedy indziej.
Chciałabym być z osobą, która będzie dla mnie za dobra. Która przytuli nawet, gdy to ja nawalę.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz