wycieczka dobra
była, nie ma lipy :D
chociaż trochę
przykrótko, bo chociażby podróż była strasznie męcząca i nie dało się
nawet porządnie odpocząć.
w ciągu dwóch dni spałam 6 godzin, ale w sumie czuję się wypoczęta
:) akcje też dobre były :D
na samym
początku, weszliśmy do domku, zostawiliśmy wszystko i poszliśmy do sąsiadów
zobaczyć co u nich. po powrocie okazało się, że drzwi są zamknięte, a klucz
został w środku. uuups :D trochę dłubania przy zamku i wszystko da się załatwić
:D
miał być
wpierdol, ale nic z tego nie wyszło. może na przyszłość kolega mimo wyraźnego
wpływu procentów powstrzyma chęć ‘bycia zajebistym’. sama w to wątpię, ale może
zdarzy się cud..
poszukiwania
dwóch zaginionych o 2 w nocy też spoko. zawarłam kilka nowych znajomości
pytając ludzi o nasze dwie zguby :)
nieważne, że
dzięki zmyślności jednego jakże inteligentnego siusiumajtka starsza klasa się o
wszystkim dowiedziała i wyjebała nas dla nauczycielki. od pierwszego dnia
byliśmy już ‘kablami’, ale potem się wszystko jakoś załagodziło.
dzięki Ci Panie
Boże, że na świecie istnieją jeszcze komunikatywni ludzie..
nie najebałam
się, żeby nie było. ale wódeczka dobra była. lekka faza zawsze spoko ;p
jeszcze przed
wyjazdem opierdoliła nas nauczycielka, że nie wychodzimy z domku, fajnie, że
ktoś powiedział :D
w drodze powrotnej
jechało mi się trochę gorzej niż w tamtą. pewnie za dużo się nawpierdalałam :D
i ta walka z
czasem, czy wyrobimy do 18:15, bo odjeżdża autobus tych z okolic :D wszyscy wkurw
na typa, bo skoczył po hot dogi na stację haha :D
po powrocie do
domu od razu dopadłam talerz makaronu i soczyste słodziutkie truskaweczki
omnomnom <3
potem wymizałam mojego
szkraba, bo strasznie się za mną stęsknił. chyba muszę częściej wyjeżdżać, bo
uwielbiam jak się tak do mnie tuuuli :3
o 2o:oo odlot :D
przestałam komunikować i jebłam się w kimę. podobno Rocco nie mógł sobie
miejsca znaleźć, ale też szybko do klatki wskoczył i nawet dał się zamknąć
tacie, bo mama wybyła na balet :D
dzisiaj okej raczej,
pojechałam na działkę, wyrównałam swoją opaleniznę. także tego, moje paseczki
na ramionach wsiąkły :D
posprzątałam
altankę, pobawiłam się z Robaczkiem, który potem pasł się na wsi :)
młody go
podkarmiał, aż w końcu go zmogło i walnął się na trawę w bezruchu :D zza sianka
było widać jego przesodziaśne uszka :3
no kocham tego
mojego szkraba <3
zaraz idę się
wykąpać i będę czekać na moje Słońce, które lada chwila powinno się pojawić :*
Mogę przegrać
wszystko, ale jednego nie oddam za nic.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz