piątek, 31 maja 2013

p e r f e c t


Są takie dni, gdzie człowiek mógłby góry przenosić, bywają też takie, gdzie nie wie w co ręce włożyć, bo wszystko się sypie. Ja dzisiaj jestem jakby gdzieś po środku, na pograniczu złego i dobrego samopoczucia.
dzień jest nawet ładny, niedawno przypierdolił deszcz, ale to nic. jutro na bank działka, bo jakby inaczej można było zmarnować taki piękny dzień..
pospałam trochę, niedawno wstałam i jakoś komp się zwolnił, to skorzystałam ;)
wcześniej, na zakupach z mamą nasłuchałam się wykładu na temat tego jaki ze mnie pasożyt. choćbym chciała, to nie umiem pogodzić swoich racji i potrzeb z charakterem i przekonaniami mojej mamy. cóż jakoś to przeboleje, bo nie taki diabeł straszny ;)
gram sobie w Smeet, czym skutecznie zabijam nudę. zastanawiam się przy okazji dlaczego na świecie jest tylu debili i interesownych ludzi, którzy chcieliby ze wszystkiego czerpać korzyści.
sprawdzam sobie librusa i tak: średnia chujowa, praca klasowa z rachunku była, jak odda pod koniec lipca, to będzie dobrze ;) oceny żadne nie dochodzą, no po prostu czuć wakacje ;)
niedługo przyjeżdża rodzina z drugiego końca Polski, miło będzie ;)
idę wziąć się za coś produktywnego, nudzi mi się ;)

istotą rzeczy nie jest umiejętność patrzenia tyko dostrzegania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz