Wczorajszy dzień był po prostu mistrzowski! :D poszłam do szkoły na cztery lekcje, bo jak się potem okazało ci, którzy uczestniczyli w sesji byli zwolnieni z dalszych. a miałam mieć osiem : o iii dostanę dwie piątki jak za pracę klasową, no i w sumie na tym dobroć sesji się kończy :D
w praktyce wyglądało to mniej więcej tak, że dwie godzimy siedziałam słuchając pierdoł w dużej klasie, a od środka zżerała mnie taka straaszna trema :c po występie kolegów jednak szybko wszystko zniknęło, a strach zastąpiłam śmiechem! :D i potem poszło jakoś z górki, jak już wyszliśmy 'na scenę', miałam wyjebane czy ludzie się patrzą, czy nie :D
pięć minut prezentacji nie minęło, jak cała grupa wpadła w spazmatyczny śmiech :D dobrze, że chociaż jedna A. kontrolowała sytuację i jak zobaczyła, że laski już nie wyrabiają szybko dokończyła referować jakiś tam slajd ;p ale oczywiście potem były 'kozy - drzewołazy', którym nawet ja śmiechu nie mogłam oszczędzić :D
wyglądało to mniej więcej tak, jakby postawić zwykłą kozę na gałązce, pod którą nawet wróbelek by nie wytrzymał, z tą różnicą, że koza stała niewzruszona, a co najważniejsze nie był to fotomontaż! :D
szkoda tylko, że do naszego występu Beta wpuściła przed nas jakieś trzy, cztery zespoły, ostatni tłumacząc tym, że 'się ubrały'. a kto im kazał się ubierać w te śmieszne ubrania? -.- potem chcieli się nam wryć jeszcze raz, ale już się nie daliśmy ; D
koniec końców powinniśmy byli siedzieć do końca sesji tam, ale wyszliśmy sobie od razu po naszym występie. nie wiem czy Beta będzie coś pieprzyć czy nie. mam to gdzieś.
potem przyszłam do domu, zrobiłam sobie kopytka <3 szybko je skonsumowałam i poszłam do księgarni po książkę od niemca, którą zamawialiśmy. z książką wróciłam, wzięłam strój i poszłyśmy na trening zahaczając o moje przeszłe miejsce praktyk :D
wchodząc spotkaliśmy Panią, która praktycznie cały miesiąc na nas przepierdoliła i jestem jej szczerze wdzięczna, że nie wyszła z siebie, chociaż chyba jest cierpliwą osobą ; ) i od razu mi się gęba uśmiechnęła jak ją zobaczyłam, inni ludzie stamtąd nie wykazywali jakiegokolwiek zainteresowania jak ich mijałam, ich kurwa problem :D
no i potem szybka kawusia z goferem u T. iii treeening :D już przy rozgrzewce T. poległa, bo dostała headshoota. szybko się zregenerowała i wróciła do gry :D grało się wczoraj świetnie, to chyba zasługa duuużego boiska :D pierwszy raz tak graliśmy. nie ważne, że jest ono mniejsze niż małe, ale jest duże hahaha :D nikt mi nie mógł zepsuć wczorajszej passy <3 potem sobie wróciłam do domu z zamiarem wzięcia ekonomiki do ręki, ale z moich obliczeń wynikło, że jak się nie pouczę wczoraj i zgłoszę np. to nic się nie stanie :D i tak sobie tylko trochę poczytałam, już mi się chociaż nie miesza ;p
dobra idę się ogarniać powoli, jeszcze sobie jakąś kanapkie srobje :D odwaala mi już ; D
Tylko wewnętrzna siła pomoże ci przeczekać ciężki moment, pozwoli uwierzyć, że jutro, pojutrze, za tydzień, za miesiąc, kiedyś w końcu będzie dobrze. Nie warto zbyt łatwo się poddawać.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz