piątek, 8 marca 2013

fuck the rules&world!


Dzisiaj zostałam można powiedzieć 'uderzona' rzeczywistością w twarz. Zresztą, nie tylko ja. Rozumiem, że człowiek powinien płacić za swoje błędy itd, ale dlaczego ma to dotykać kogoś, kto nie jest niczemu winien? 
Dali zajęcie, pokazali co i jak, a teraz pretensje? Do kogo ja się pytam? Do Pani księgowej, która jako jedyna została dla nas przychylna i życzliwa, ucząc mnie i M. np. księgowania? Do siebie samych, że nie potrafi się dopilnować personelu? A może do nas, że wg tu jesteśmy? Beznadzieja.
Nie zdążyłyśmy nawet wejść i już na dzień dobry powitała nas Pani, która warcząc nie wiadomo po co zaczęła nas naskakiwać. O 9.oo czułam się już jak skazaniec, albo co najmniej człowiek oskarżony o fałszowanie lub kradzież danych osobowych. Milutko, nieprawdaż?
Nam się dostać mocniej nie może, gorzej będzie z Panią, która na dzisiaj wzięła sobie wolne.
Ogólnie miałam wyjebane w to wszytko, ale teraz, tak jak to analizuje, nie wygląda to ciekawie...
Zmęczona jestem psychicznie dzisiejszym dniem, dobrze, że mamy piątek, weekend mi się akurat przyda. Na treningi będę chodzić dalej, przeżyję. Najwyżej zainwestuję w gaz pieprzowy, ewentualnie nóż będę nosić.
Mam dzisiaj ponury nastrój, co chyba widać. Musiałam gdzieś się wyładować i uznałam, że tutaj będzie najodpowiedniej. Idę, póki jeszcze komputer cały stoi. Do poniedziałku. Dzień rozstrzygający.


-Jesteś zła? -Nie... -To co słychać? -Spierdalaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz