wtorek, 6 listopada 2012

101.



no dzisiaj to już totalne przegięcie. wyjebane mam w tą szkołę, a w nauczycieli w szczególności.
kurwa, żeby za taką pierdołę od razu do pedagoga wysyłać i robić hałas na całą budę?!
no jej kurwa już dawno coś mózg zeżarło. pojebana jakaś.
powinna już iść na emeryturę, a nie kurwa jeszcze mi wmawiać będzie, że coś gadałam, jak chyba dobrze wiem, że nie gadałam. omamy słuchowe? wyjebać ją.
i dla pani jebanej świadomości, świata pani nie zmieni, tym bardziej przy pani charakterze.
a to, że pani klasa zachowuje się NIE wg regulaminu to już w piździe pani ma, taak?
bo tak się powinno postępować z uczniami.
i tak, trzeba jeszcze lecieć do dyrektora, poskarżyć się, oczywiście, bo jakby to inaczej.
za kilka głupich słów.
nawet przemiła Pani Pedagog byłaby wyśmiała pani podejście do sytuacji, ale niestety sytuacja na to nie pozwalała.
widać, że słabą ma pani odporność na szczerość. najlepiej zwalić na kogoś i tłumaczyć innym, że zachowałam się źle przy uczniach, aha.
a wczoraj brechałam z P. że ma nieciekawą sytuację z jakiegoś przedmiotu. no stary teraz jestem z Tobą :*
przed chwilą w tv leciała moja nuta . kurde, przypomniały mi się znowu wakacje. i znowu, kolejny raz żałuję, że nie jebnęłam tą szkołą jak miałam taką okazję.
teraz bym pracowała, zarabiała na siebie, chociaż wiem, że przy takim wyborze przyszłość jest bardzo niepewna.
w sumie przy mojej niewyparzonej gębie każdy dzień jest niepewny, a wystarczy się dobrze ustawić. właśnie, ale to też trzeba umieć.
głupio mi, że to tak wszystko wyszło, ale należało jej się. narażała się nie tylko naszej klasie.
haha, najlepsze słowa Pani Pedagog: 'bo Ty jesteś silna dziewczyna, widzę, że masz temperament, ale wiesz, że nad tym musisz całe życie panować'. normalnie dowartościowała mnie kobieta, haha :D
kurde, aż zaczynam współczuć mojemu mężowi :D
ale w sumie jego wybór, niech wie na co się gotuje :D
kurde, miałam iść z młodym do cyrku, ale jakoś przeszła mi ochota po dzisiejszym dniu, tym bardziej jak uświadomiłam sobie, że jutro mam pk z matmy i sprawdzian z niemieckiego, na który nic nie umiem.
ale za to jestem dobrym człowieczkiem, pomogłam koleżance w potrzebie :D
biedna nie miała listu na angielski, to zmyślna ja dałam jej spisać swój ; p
gorzej, jak się potem okazało, że każdy musiał ten list oddać na ocenę, okeej :D
wpadłam więc na pomysł, że napiszę sobie drugi list, i rzeczywiście zanim doszło do mnie, zdążyłam napisać, skorektować to i owo i przykleić do zeszytu mój nowy list :D
obydwie dostałyśmy po 4 :*
takie szczerej wdzięczności jeszcze w życiu nie widziałam :D
no ale nic, po dzisiejszym dniu trochę padam, nie powiem. wkurw mi został, ale mam nadzieję, że do jutra przejdzie i mnie i jej, bo nie wiem jak przeżyjemy te 45 minut w jednej klasie..
Dobrze, że mam jeszcze niezawodnych kumpli, którzy może nie do końca świadomi, ale zawsze skutecznie odwracają uwagę nauczycielki ode mnie :D
ale już mnie ta kobieta irytuje i to po całości.
mam nadzieję, że zdam i nie będę miała z nią problemu w przyszłym semestrze..
a jak nie zdam, mówi się trudno, pójdę do zawodówki, chociaż już teraz mi się to jakoś nie widzi.
na gadu nie wchodziłam, co jest aż dziwne.. jakoś ochoty nie mam kolejny dzień z rzędu słuchać jaka to jestem piękna, śliczna etc.. tak słodko, że aż mdli.
dobrze, że chociaż Damianek racjonalnie myśli i nie pierdoli takich farmazonów :D :*
jak wczoraj wracałam z budy, przypomniał mi się Dawid i te jego czekoladowe oczyy *.*
ciekawe co on teraz robi, gdzie pracuje.. w sumie póki sezon musi coś ze sobą robić, bo potem kasa wpadać tak często nie będzie, a żyć jakoś trzeba, nie?
teraz dopiero sobie uświadomiłam jaki to ciężar dla człowieka, takie rzucenie szkoły.
szczególnie, kiedy ma się mniej niż 18 lat..
kurde, chcę cofnąć czas do wakacji, i chcę, żeby się zatrzymał. wtedy było dobrze, bezpiecznie.
teraz nie jest. przynajmniej ja tego bezpieczeństwa nie czuję, mimo tego, że mam swoich prywatnych ochroniarzy :* :D
zastanawiam się, czy jest jakiś sens ciągnąć dłużej pewną sprawę. czuję, że zaczyna mi zależeć, odczuwam to, czego nie czułam od bardzo, bardzo dawna. ale z drugiej strony po co mi to? jakbym z samą sobą mało problemów miała. poza tym nie jestem rozumiana przez Niego, tak jak przez Dawida.
a może to tylko złudzenie? nie wiem, trzeba by się było głębiej zastanowić.
dobra, idę kończyć niemca i dalej świrować przy matmie. przy dobrych wiatrach dam radę wykuć drugą część tabelki z niemieckiego.. ale jak na razie to akurat stoi pod wielkim znakiem zapytania..


'marzenia nie spełniają się, 
kiedy nie ma Cię.'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz