matko jestem taka zmęczona, i nawet nie wiem czym.
masakra.
w piątek idę się zapisać na zbiórkę, czy coś tam..
szkoda tylko, że jestem o wszystkim informowana ostatnia, no ale to się wytnie..
i znowu się martwię, chociaż sama nie wiem o co.
może o to co mogę stracić, gdy coś pójdzie nie tak jak bym tego chciała? nie wiem.
ale to jest strasznie męczące.
gdyby nie 8 lekcji, byłoby nawet znośnie.
ostatnie 3 lekcje prawie mnie dobiły.
dobrze, że chociaż ominęły nas wszystkie zapowiedziane na dzisiaj sprawdziany.
mam dość. niedawno wstałam i jest mi cholernie zimno..
może jak wypiję herbatę poczuję się lepiej.
mama pichci ciasto, mmm <3
nie uczę się na jutro. z biologii zgłoszę np, podobno jeszcze mam..
a reszta lekcji lajtowa. subiekt jakoś przeżyjemy.
z angielskiego będzie nam truła dupy jak chujowo poszła nam praca klasowa.
lubię jej słuchać i tego jak non stop się żali.
idę pisać wiersz na religię, bo stwierdziłam, że do rysowania nie mam zdolności.
zamiast papieża wyszedł mi Hulk, także chyba zamiast 6 dostałabym 1, gdybym pokazała to katechetce..
wielkie sprawy mają skromne początki, pamiętaj.

Ja też jestem padnięta ...
OdpowiedzUsuńCiekawy obrazek.
coś w sobie ma, straaasznie mi się podoba <3
Usuń