czwartek, 1 listopada 2012

something sad.


Ranek powitał mnie nie za ciekawą nowiną..
Chodziłam cały dzień struta, nawet coroczne lizaki w tym roku straciły swoją magię.. Kurcze, dlaczego tak się stało, przecież było dobrze, nie tak miało się to wszystko skończyć.
Przerażająca jest kruchość ludzkiego życia.
Jeszcze nie tak całkiem dawno rozmawialiśmy, pamiętam fragment.
Utkwiła mi w pamięci nie tylko ta rozmowa, ale i cała sytuacja. To było coś.. niecodziennego. Coś co może zdarzyć się nielicznym osobom. Tak, my się do nich zaliczamy.
Pamiętam jak wtedy wpadłam do sklepu, cała przemoczona. Widziałam uśmiechy sąsiadów przemieszane z politowaniem. były skierowane w moją stronę. Tak zdecydowanie mi to pasowało. Pasowało, bo oni nie wiedzieli nic, nie mieli pojęcia co w taką pogodę trzech idiotów robi na podwórku.
I dobrze.
Pamiętam, po mnie do sklepu wparował Maniek i za nim On. Obydwoje klęli na pogodę.
Ja byłam w szoku, bo pierwszy raz w życiu wtedy widziałam TAKI grad.
Z każdą chwilą pobytu w sklepie grad był coraz słabszy i jak szybko jak tam wbiegaliśmy, tak samo stamtąd wyszliśmy. Chociaż nie zagościliśmy tam długo, kałuża po naszej trójce została spora :D
To wspomnienie wywołuje uśmiech na moim ryjcu, bawiłam się wtedy świetnie ; )
Ale nie rozumiem, przecież już było dobrze. Już był u lekarza, operacja i te sprawy, ale BYŁO okej. Więc co poszło nie tak?
Nie dotarło to do mnie, chyba jeszcze za wcześnie..
Jutro korzystając z wolnego pójdę chyba na cmentarz..
[*]..
najgorzej jest gdy wiesz, że nie możesz zrobić nic aby było lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz