Dzień na spokojnie ; D wstałam o 8, zjadłam śniadanie oglądając w międzyczasie telewizję. Potem się ogarnęłam i doszłam do wniosku, że szykuje się paskudny dzień. Więc ułożyłam sobie plan dnia : D
i nawet większość z punktów, które miałam na liście wykonałam ; D no i takim sposobem mam już mniej zaległości do nadrobienia <3
napisałam sobie na karteczce terminy sprawdzianów, odpowiedzi itp. i doszłam do wniosku, że tych nauczycieli pojebało. rok szkolny się na spokojnie nie zaczął, a ja już nie wiem w co ręce włożyć ;o
i tak jak myślałam, cały dzień była paskudna pogoda, ale moich rodziców nawet tornado nie przekona do zostania w domu. i takim sposobem znalazłam się na działce : D
ale korzystając z okazji nazbierałam buraczków i sałatki dla Shilei <3
haha, a jak fajnie marszczyła pyszczek, wąchając goździka, moooje kochane maleństwo! :*
nie oddałabym na żadne skarby świata ; )
jak wysiadałam z samochodu na podwórku była mżawka i piździało na całego, ale ludzi oczywiście multum na mieście, bo jakby to było wolną sobotę w domu spędzić : D
naprawdę, nie mam pojęcia co można robić w taką pogodę na podwórku, ale spoooko ; D
no, jeszcze dwa dni luzu, chociaaż nie powiem, już dygam tego przystojnego ortopedy ; o taaki spokojny jest, masakra, boję się. ; c ale to dopiero w poniedziałek, trzeba przeżyć jeszcze jutro i te chrzciny.
ale nie mam jak na razie siły i ochoty iść na nie. no ale wypadałoby. słyszałam, że cały chrzest miał być w jakimś lokalu. Hmm, czyżby Zacisze? ;>
jeżeli tak, to nie zdziwiłabym się jakby okazało się, że Weronika obiad będzie jadła przed Zaciszem na chodniku, albo wgle go nie dostanie ; D
oj, zrobiłabym jazdę, zrobiła : D ale szkoda mi szefa, bo wydaje się spoko gość.
noo i tak sobie myślę, że muszę sobie znaleźć zajęcie, bo nie mam co robić, a sprzątać mi się nie chcę.
i podobno było jakieś nieoficjalne spotkanie tego PCK, fajnie, że poszłam, haha ; D
podobno 3 nieobecności i mówią nara, łaaadnie.
i mam dylemat, bo nie jestem przekonana do tego PCK, nie wiem czy się zapisywać, ale z drugiej strony oni mają takie fajne ubrania i wg, wyrwałabym się w końcu z domu..
no zobaczymy jak to będzie dalej, podobno w piątek jest ognisko, ale chyba nie idę..
oglądam rozpychacze i naszła mnie ochota na 7mm. coś mi się tak wydaje, że uśmiechnę się do cioci, żeby zamówiła ; p dojdzie do tego kolczyk do chrząstki, a w późniejszym czasie będzie jeszcze monroe ; D
matko, co ja mam w głowie, haha. nie ważne w sumie.
Shilea chyba jest szczęśliwa po tym jak dostała świeżutkiego, chrupiącego, soczystego buraczka, bo szaleje w swoim królestwie ; D ładnie ma ; D współczuję prosiaczkowi jak będzie taki jak ona ; p mała masochistka <3 .
cały dzień oczekuję momentu, kiedy mogę zamknąć oczy, prymitywnie drżąc powiekami z obawy, że nie uda mi się przypomnieć rysów Twojej twarzy. marzę. marzę bez nadziei, ale z uśmiechem, że mogę Cię mieć chociaż w takiej postaci. zasypiam, starając się przypomnieć Twój zapach. kurczowo ściskając poduszkę prawie potrafię oszukać samą siebie, że przytulam właśnie Ciebie, że czuję Twoje kości miednicze, uwierające mnie w tył pleców. później najgorszy moment, budzę się, gwałtownie siadając na łóżku. po mojej koszuli ciekną strużkiem łzy. podnoszę powieki, wiedząc że znowu uciekłeś.
no, jeszcze dwa dni luzu, chociaaż nie powiem, już dygam tego przystojnego ortopedy ; o taaki spokojny jest, masakra, boję się. ; c ale to dopiero w poniedziałek, trzeba przeżyć jeszcze jutro i te chrzciny.
ale nie mam jak na razie siły i ochoty iść na nie. no ale wypadałoby. słyszałam, że cały chrzest miał być w jakimś lokalu. Hmm, czyżby Zacisze? ;>
jeżeli tak, to nie zdziwiłabym się jakby okazało się, że Weronika obiad będzie jadła przed Zaciszem na chodniku, albo wgle go nie dostanie ; D
oj, zrobiłabym jazdę, zrobiła : D ale szkoda mi szefa, bo wydaje się spoko gość.
noo i tak sobie myślę, że muszę sobie znaleźć zajęcie, bo nie mam co robić, a sprzątać mi się nie chcę.
i podobno było jakieś nieoficjalne spotkanie tego PCK, fajnie, że poszłam, haha ; D
podobno 3 nieobecności i mówią nara, łaaadnie.
i mam dylemat, bo nie jestem przekonana do tego PCK, nie wiem czy się zapisywać, ale z drugiej strony oni mają takie fajne ubrania i wg, wyrwałabym się w końcu z domu..
no zobaczymy jak to będzie dalej, podobno w piątek jest ognisko, ale chyba nie idę..
oglądam rozpychacze i naszła mnie ochota na 7mm. coś mi się tak wydaje, że uśmiechnę się do cioci, żeby zamówiła ; p dojdzie do tego kolczyk do chrząstki, a w późniejszym czasie będzie jeszcze monroe ; D
matko, co ja mam w głowie, haha. nie ważne w sumie.
Shilea chyba jest szczęśliwa po tym jak dostała świeżutkiego, chrupiącego, soczystego buraczka, bo szaleje w swoim królestwie ; D ładnie ma ; D współczuję prosiaczkowi jak będzie taki jak ona ; p mała masochistka <3 .
cały dzień oczekuję momentu, kiedy mogę zamknąć oczy, prymitywnie drżąc powiekami z obawy, że nie uda mi się przypomnieć rysów Twojej twarzy. marzę. marzę bez nadziei, ale z uśmiechem, że mogę Cię mieć chociaż w takiej postaci. zasypiam, starając się przypomnieć Twój zapach. kurczowo ściskając poduszkę prawie potrafię oszukać samą siebie, że przytulam właśnie Ciebie, że czuję Twoje kości miednicze, uwierające mnie w tył pleców. później najgorszy moment, budzę się, gwałtownie siadając na łóżku. po mojej koszuli ciekną strużkiem łzy. podnoszę powieki, wiedząc że znowu uciekłeś.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz