Od rana chodzę wkurwiona. Nie wyspałam
się, potem jeszcze kolejny zgrzyt z mamusią, mmm <3 chyba ją jutro baardzo ładnie
przeproszę, chociażby za to, że się urodziłam..
Najbardziej boli mnie to, że ona się
martwi. Mama się martwi = Weronika się martwi. I jest chujnia. Naprawdę nie
wiem, dlaczego ona się tak wszystkim przejmuje.. Powinna się uczyć ode mnie
wyjebania we wszystko. Boli mnie to, strasznie. Nawet nie zdaje sobie sprawy z
tego jak bardzo zaangażowana jestem w jej zdrowie, jak bardzo boję się o nią.
Może i mnie nie rozumie, ale jest
blisko, czuję jej ciepło. To mi wystarcza.
I tak przy okazji, mogliby już zdjąć
mi to chujostwo z nogi, powiedzieć, że wszystko gra. Już nawet mogę ocenki z
lekkoatletyki zgarniać, byle mama się nie denerwowała. W sumie ja z tą szyną na
nodze po szkole biegam, także spoooko.
I chyba muszę się trochę przymknąć,
zacząć selekcjonować słowa, zdania, które mówię do pewnych osób. Cały
dzisiejszy dzień byłam taka rozmowna, że powinni mi za to pomnik postawić.. Wyjebane
w sumie. Nie chcę z nikim gadać, nie mam nawet siły. Trudno, nieważne, że wyszłam dzisiaj na gbura..
Wpadłam nawet na genialny pomysł, żeby
kule zostawiać w klasie. Nawet wcieliłam mój pomysł w życie i wychowawczyni nie
protestowała.
Do domu przyszłam z buta. Wyjebane, że
padało, że kałuże, że cały bandaż, szynę, i skarpetkę miałam mokrą. Szyna w
ogóle się już rozpierdoliła, cała się rusza, bandaż w kilku kawałkach jest, ale
jakoś się trzyma : D
Ogólnie to nie jest ze mną dobrze. O czym
nie pomyślę, to wszystko sprowadza się do nie za ciekawych przemyśleń. Nie fajnie.
Shilea buszuje w Hamsterlandzie, słyszę
tylko jej fukanie i szemranie w trocinkach. Kocham ją, noo <3 takie małe to,
to. I takie niewinne ;3
Jutro idę na spotkanie tego całego
PCK, no ciekawe jak to będzie.. pomijam fakt, że muszę przejść całe miasto na
szynie, żeby tam dojść. W sumie sama nie jestem przekonana jak to będzie.. Muszę
jeszcze zgarnąć kumpelę godzinę wcześniej ze szkoły, bo klamkę pocałujemy, jak
nie ruszymy tyłków.
Dzięki za ta rozmowę Sylwek. Baaardzo
mi pomogła. Naprawdę. Dziękuję :* od razu mi lepiej, dobrze, że jest na świecie
ktoś, kto mnie rozumie i czuje się podobnie. Teraz wiem, że nie jestem sama :*
No i fajnie, że
zawsze mnie wysłuchujesz, dajesz mi się wytłumaczyć, przedstawić swój punkt
widzenia, wspierasz mnie i nigdy nie oceniasz. Tak to właśnie jest to, czego teraz potrzebuję MAMO.
‘i nieważne, że
świat, na którym przyszło ci żyć, lepszym wydawał się być, nieważne..’

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz